poniedziałek, 22 czerwca 2009

Z rozmyślań przy nocnym posiłku...

Hmm tym razem z cyklu nocne przemyślenia:
Coraz częściej dochodzę do wniosku, że seks, podobnie jak narkotyki, jest ucieczką od rzeczywistości, pozwala zapomnieć o kłopotach, odprężyć się. I jak wszystkie używki szkodzi i wyniszcza.
Paulo Coelho "Jedenaście minut "

Muszę przyznać, że coś w tym jest. Oczywiście jak zwykle wszystko zależy od sytuacji. Seks potrafi wyniszczyć tą wewnętrzną i wrażliwą część nas jeśli nie jest połączony z głębokim uczuciem więzi, zaufania i oddania. Może nie wszyscy są w stanie wypowiedzieć się na ten temat z praktycznego punktu widzenia, czego tym osobom szczerze zazdroszczę, ale do osób, które tego doświadczyły: Nie czujecie później pustki? To tak jakby zjeść czekoladę i nie poczuć smaku. Efekt Placebo w jakimś tam stopniu działa, wiemy, że czekolada jest słodka(lub gorzka, jak kto woli) i że podnosi poziom endorfin, ale tak naprawdę smaku i zadowolenia na horyzoncie nie widać... Co innego gdy rozważymy seks w opisanej wyżej sytuacji zaufania i oddania. Wtedy to już zupełnie inna bajka. Ale o tym może kiedy indziej jak zbiorę więcej pozytywnych doświadczeń (;
P.S. wiem miałam nie dzielić się twórczością własną, ale nie uznaję moich przemyśleń jako twórczości. Zwłaszcza jeśli impulsem wywołującym je są słowa wypowiedziane przez innych.

1 komentarz:

  1. Nie uważam by dzielenie się tego typu doświadczeniami na forum publicznym było pozytywne. Powiem więc tylko krótko, że z seksem jak z wszystkim innym, trzeba umieć postępować. Seks nie szkodzi i nie wyniszcza, jest zdrowy i pozytywnie wpływa także na stan emocjonalny, są na to liczne dowody. A jeśli pan Coelho popadł w seksoholizm, uzależnienie od pornografii lub inny brak umiaru... Podobno nawet pijąc zbyt dużą ilość wody naraz można popełnić samobójstwo.

    OdpowiedzUsuń